wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 1

Spojrzała na mnie swoimi dużymi, żółtymi oczami.
- Nie śpisz? - zapytałam
- Znowu! - krzyknęła Miranda
- Myślę, że zjadłaś za dużo na kolację...- powiedziałam
- Powiem Ci jeszcze raz, że nie-jem-kolacji. A poza tym to był jakiś stary kurczak.
- Ach, no tak... kurczak. - przypomniałam sobie, że Miranda nie je żadnego rodzaju mięsa.
Właśnie znowu śnił jej się koszmar. Kiedyś jakoś to przeżywała, ale od niedawna...
Nasze liceum (internat) w ogóle jest dziwny. Wygląda jakby był dla bogaczy, a nadnaturalne osoby nie zawsze są bogate. Ja jestem wampirką (dużo ich tu), o brązowych włosach, zielonych, dużych oczach; małych ustach i wampirzej cerze. Natomiast Miranda jest czarodziejką (trochę ich tu mało - a właściwie wcale, tylko ona), o niebieskich włosach (naprawdę ma rude), ma niebieskie oczy, ale nosi soczewki (różne kolory), ma nawet duże usta, jest gotką i ma cerę, którą powinien mieć każdy trup.
Przytuliłam i pogłaskałam ją, a ona powiedziała:
- Nie chcę spać... - zaczęła Mir - Nie chcę... Dlaczego akurat na mnie wypadło? Ja przecież nic nie zrobiłam...
- Wiem, Mir...
Też się dziwiłam, czemu ją to nęka. Dobrze się uczyła... dobrze to mało powiedziane, była najlepsza ze szkoły, choć byłyśmy na drugim roku, a szczególnie dobra była w eliksirach. Od tego roku chodziłyśmy do innych klas, bo wprowadzili dla każdej nadnaturalnej grupy klasę. Ja byłam, jak wiadomo - w wampirach, a Mir w czarodziejach, a że była sama to włożyli ją do klasy z wilkołakami... Ja się pytam DLACZEGO? nie mogli dodać ją do wampirów?
Eliksiry i jedyny normalny przedmiot - angielski, mieliśmy razem. Zielarstwo od razu wykluczyli, bo wampiry "nie mogą znać niektórych składników zielarskich" i żaden uczeń nie wie dlaczego.
- Claudia - powiedziała cicho Miranda - może przeczytałam jakąś zakazaną książkę.
Ta to ma pomysły, zawsze wymyśla jakieś dziwne rzeczy jak nie wie co robić.
- No co ty... Ale, na pewno jest ktoś kto też ją przeczytał, bo wypożyczasz książki z biblioteki, prawda?
- No tak.
- No to hm... Może pokażesz mi wszystkie książki, które przeczytałaś, od... od kiedy to ci się śni? - zapytałam
- Od jakichś... dwóch tygodni? - odpowiedziała mi pytaniem
- No to mam nadzieję, że pamiętasz jakie książki czytałaś od dwóch tygodni?
- Oczywiście.
Poszłyśmy do biblioteki. Mir pokazała mi dwie półki książek - bardzo grubych książek.
- Nie ma szans, że ją znajdziemy - powiedziałam załamana.
- No nie...
- A może byśmy powiedziały o tym jakiemuś nauczycielowi?
- Ee... - jęknęła Mir - Myślisz, że uwierzą? Pomyślą, że znowu mam jakieś schizy, jak zawsze...
- No co ty! - krzyknęłam - Chodźmy do profesor Green, na pewno nas zrozumie.
Profesor Green uczyła nas historii magii o była czarodziejką. A co do historii, tym razem rodziny, Miranda była  jako jedyna z rodziny czarodziejką. U mnie natomiast każdy jest wampirem. Profesor Green jak żaden inny nauczyciel uwielbiała każdego ucznia. Pozostali ledwo wytrzymywali z Mir, bo większość uznaje, że to zdrajcy. Kiedyś gdy toczyli walkę z zombie, wszystkie nadnaturalne istoty (prócz czarodziei) chcieli, aby ów czarodzieje rzucili na nich tajne, niewybaczalne zaklęcie. Czarodzieje się nie zgodzili, od wtedy byli wrogami. Gdy profesor Green zaproponowała dyrektorowi McKnight, aby czarodzieje i czarodziejki, oraz inne istoty nadnaturalne też uczyli się w naszej szkole, zgodził się, ale czarodzieje uznali za hańbę chodzić do tej szkoły. Ja z Mir usłyszałyśmy o tej szkole, i od razu się zapisałyśmy.
Gdy znalazłyśmy się w klasie profesor Green i opowiedziałyśmy (właściwie, ja stałam za drzwiami) jej o śnie Mirandy, ta odpowiedziała na to:
- Mirando, myślę że powinnaś się ze swoimi problemami ze snem zwracać do profesor Bukowski.
- Ale... - bąknęła Mir.
- Tak, mogłyśmy o tym wcześniej pomyśleć, dziękujemy! - powiedziałam uprzejmie, gdy już mnie profesor zaprosiła do środka.
- W każdym razie, gdybyście miały jakikolwiek problem związany z historią - wiecie gdzie mnie znaleźć! - krzyknęła profesor Green z uśmiechem na twarzy.
- Super, z Bukowski nigdy się nie dogadamy. Przecież ona zacznie nam ględzić, że za rogiem czyha na nas śmierć i że krowa nas zje i tak dalej.
- Co zrobiłaś z Mirandą?! - krzyknęłam z uśmiechem.
Miranda uwielbiała mistykę i paranormalne rzeczy, a profesor Bukowski uczyła mistyki. Gdy znalazłyśmy się pod gabinetem sekretarki, bo właśnie ona nią była i zapukałyśmy to ona sama nam otworzyła.
- Słucham? - zapytała z szerokim uśmiechem, ubrana w dziwnie kolorowy strój.
Usłyszałam jak Mir mówi cicho "Ale stylówa". A ja parsknęłam.
- Przepraszam, katar. - powiedziałam szybko - Pani profesor, mamy problem., Znaczy się... Miranda ma problem.
- Och, rozumiem że związany z twoim... szaleństwem? - krzyknęła profesor Bukowski z uśmiechem, a my się na nią dziwnie popatrzałyśmy - Oj, żartuję... Proszę, wejdźcie.
- O nie... - szepnęła Miranda.
*

Cześć, przepraszam Was, że nie napisałam jeden dzień po poprzedniej notatce, ale "doskonaliłam" pierwszy rozdział. I jak pewnie, zauważyliście, jest tylko napisane "Rozdział 1", nie ma dwóch części. Pomyślałam, że to głupie, wiec zrobiłam cały rozdział. A i przepraszam, za jakiekolwiek błędy ortograficzne i interpunkcyjne. 
Rozdział będę kończyła gwiazdką (*), aby napisać jeszcze kilka informacji. ;) W napisaniu wpisu pomogła mi piosenka "The Zombie Song" Stephanie Mabey, oto link:
http://www.youtube.com/watch?v=ZPNqub966Tw . Uważam, że jest przyjemna do słuchania, i podobają mi się słowa, ogólnie nie słucham takiej muzyki, ale akurat ta mi się spodobała. 
                                  Pa, Kinga. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz